piątek, 23 listopada 2007


Mam, ale nie potrafie się tym cieszyć. Dziwne jest to, że czasem do czegoś zmierzam a kiedy już to otrzymuję nie mogę się tym nacieszyć, bo pojawia się coś co zakłóca radość. Tak jest w tym przypadku. Dostałem pracę, której szukałem, a moim życiu pojawiły się kłopoty w relacjach z ukochaną osobą. Praca polega na tym, aby zagubionym w patologicznym labiryncie życia wskazać odpowiednia drogę, natomiast sam nie mogę odnaleźć drogi do wyjścia z kryzysu w związku. Wszystko dookoła się zmienia i mam wrażenie, że wiruje powodując zawrót głowy. Szczęściem moim jest to, że mogę polegać na kimś kto nigdy się nie zmienia. Jest On jak słucha skała pośrodku rozszalałego sztormu.

Panie naprawdę dzięki, że jesteś blisko,
Boże jesteś wieczny i niezmienny,
Jesteś jedynie doskonały i nie potrzebujesz się zmieniać,
Dzięki ci Panie, żeś nie pozostawił mnie samemu sobie, ale przychodzisz z pomocą,
W Tobie me schronienie i pewność zbawienia,
Oddaję się Tobie i pragnę byś mnie prowadził mój Mistrzu, mój Jezu!

Brak komentarzy: