środa, 15 października 2008

Uroki pracy...

Wróciłem po długiej nieobecności do pracy i przyglądam się niektórym ludziom ze zdumieniem. Pracuje w miejscu gdzie powinno się pomagać ludziom a tymczasem pani od socjoterapii nazwała dziś jednego z moich podopiecznych małym ch..em(szczęście, że chłopiec tego nie słyszał)... Z racji mojego zawodu przywykły jestem do najgorszych wulgaryzmów, dlatego też wielkiego wrażenia, to na mnie nie wywarło. Jednak kiedy na biurku owej pani zobaczyłem pismo z gatunku fantasy polecające talizmany, amulety i horoskopy na cały rok załamałem ręce i pomyślałem, że ta zagubiona kobieta prowadzi dzieci w świat mroczny i ciemny sama nie dając im żadnej alternatywy:( . Przykre, ale niestety prawdziwe... wnioski nasówaja sie następujace, albo zrezygnować i założyć fundację i prowadzić zajęcia z ludzmi kompetentnymi, albo samemu głośno mówić o postawach etycznych i dawać przykład nietylko podopiecznym, ale rówież personelowi ośrodka...

Brak komentarzy: