środa, 16 kwietnia 2008

Starzy i niedołężni

Jakiś czas temu z moimi podopiecznymi poszedłem do "domu starców". Poszedłem tam, przez wzgląd na chłopaków, którzy w ogóle sie nie przejmują innymi, w ogóle nie są wrażliwi na społeczne realia. Najważniejsza jest indywidualna przyjemność co najwyżej przyjemność danej grupy. Reszta sie nie liczy... Jednak to nie o tym miałem pisać. Podczas kolejnej wizyty w DPS-ie przyszedł mi do głowy pomysł, aby tam chodzić częściej co prawda z inną ekipą, ale jednak żeby wyjść do "zapomnianych". Intencje miałem szczere i z pewnością nie porzucę pomysłu, jednak dziś zostałem zawstydzony. Odwiedziłem własną 92letnią babcię. Babcia zwykle jest pogodna i również dziś była, ale przez moment pojawił się cień żalu na jej twarzy. Spowodowany był tym, że babcia czuje się samotna. Mówiła o tym, że tak rzadko ją ktokolwiek odwiedza. Jej mąż nie żyje już od 20 lat a jej dzieci - zdaje się mój tato też - zapominają o niej:( Niestety przyznaje, że i mi nie jest lekko iść do niej, choć uważam, że jest to mój chrześcijański obowiązek, to jednak zaniedbuję tą sprawę. Wymówek mógłbym wymienić kilka, jak np. to że babcia często opowiada te same historie, które już każdy zna na pamięć. Generalnie widzę, że pojawia się u mnie jakieś pragnienie "naprawy" świata a tymczasem moje własne podwórko potrzebuje remontu. Cieszę się, że Bóg łaskawie otwiera mi oczy. Myślę też o tym, że kiedyś ja będę stary i niedołężny, ale mam nadzieje, że znajdzie się ktoś kto przyjdzie mnie odwiedzić...

Brak komentarzy: