piątek, 18 lutego 2011

Wolność!

Dziś o poranku otworzyłem List do Galacjan. Z ciekawością czytałem ten list, jak gdyby skierowany był wprost do mnie. O nie rozumni Galacjanie! - uderzyło we mnie jakbym był jednym z nich - Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Autor zdaje się przez cały list mówić o niewoli prawa żydowskiego i wolności życia w Chrystusie. Och jak często, łatwo wpaść w sidła religii, i by uspokoić sumienie wykonywać obowiązki związane z regułami "litery". Zrób to, zrób tamto, przyjmij obrzezanie, idź na nabożeństwo, unieś ręce itp. żelazne kajdany religii nie przynoszą korzyści poza tą o której mówi Św. Paweł: jest ona jednie przewodnikiem. Prawdziwą korzyść przynosi obleczenie się Chrystusem i wiara w Niego. Tu spada główny akcent Pawłowego przepowiadania. Wykonywanie obowiązków religii w celu zaspokojenia Boga jest jedynie czczym pragnieniem zmęczonego sumienia. Nie zaspokoimy sprawiedliwości Bożej tysiącem dobrych uczynków zgodnych z najwyższym prawem moralnym. Jedynie stanie się dzieckiem Bożym sprawia, że wszystkie żądania prawa zostają zaspokojone. Jednak tu stajemy przed innym problemem, mianowicie "podwójnej natury" Dziecko Boże będzie chciało stawać się bardziej podobnym do Chrystusa, natomiast stara natura będzie się przyozdabiać (podobnie jak Adam listkiem Figowym) pozorami pobożności. Nie znaczy to, że teraz nie dotyczą mnie obowiązki związane z duchowym wzrostem. Cały czas muszę dyscyplinować ciało, aby iść na spotkanie z braćmi i siostrami, czy też zrobić coś dobrego dla innych. Jednak nie jest to priorytetem. Priorytetem jest życie z Chrystusem w każdej chwili mojego dnia.
Cóż byłbym obłudny gdybym na tym zakończył. Nieraz przegrywałem walkę ze starą naturą, ale mój Król troszczył się o to bym nie poległ na polu walki i zawsze przychodził mi z pomocą. Chwała niech będzie Jezusowi!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zgadzam się. Jeszcze smutniejsze jest to, gdy czasem religijne gesty wykonujemy nie dla Boga, ale po to by przypodobać się ludziom. To jest dopiero obłuda. Trudno jest ciągle sprawdzać swoje serce i zamiary, ale wydaje mi się, że jest to niezbędne do tego, by wzrastać i być szczerym wobec Boga. -Gieanna.

Anonimowy pisze...

to prawda, że bardzo trudno wyrwać się z tych wszystkich pozorów religijności. szczególnie, że jesteśmy wychowani w takiej, a nie innej tradycji. jednak najważniejsze chyba jest to, aby to sobie uświadomić. a kiedy już spostrzeżemy, że nasza wiara często składa się tylko z pozorów i zewnętrznych gestów, to wtedy łatwiej jest nam dopuścić do swojego serca Chrystusa, który zacznie nas powoli przemieniać.

Anonimowy pisze...

Czekałem 20lat na to by naprawdę uwierzyć w BOGA i BOGU.20 lat temu blagalem żeby do mnie przyszedł i ON przyszedł.Przez 20 lat udawałem ze wierze,wierzyłem ze wierze, taplalem się w pozadliwosciach tego świata.Nie było chyba plugastwa którego bym się nie dopuścił.20 lat! ON cudowny,wielki najcudowniejszy BOG mój PAN JEZUS cierpliwie czekał aż doprowadził mnie do upamietania! Chyba największego grzesznika z jakim mil kiedykolwiek do czynienia. I co? Prawdziwa wiara BOGU i w BOGA jest czymś cudownym i pięknym.Nie muszę udawać kogoś kim nie jestem. Wie kim chce być! Chce być sluga JEZUSA i nikim więcej. BOG jest Wieki!!!