niedziela, 24 lutego 2008

Czasem z powodu własnych błędów czuje sie zagubiony. Stawiam kroki na drodze życia nieśmiało. Nie chce popełnić znowu głupstwa. Idę już coraz pewniej i śmielej, w końcu prawie biegnę i... leżę. bolało! Podnoszę się i ta sama historia, jednak tym razem ostrożniej. Badam teren, przyglądam się wypatrując niebezpieczeństw i gdy wydaje się, że jest już bezpiecznie - upadam z powodu braku czujności. Tak wygląda moje życie.Wstaję i idę a za chwilę upadam, robię coś głupiego. Zwariował bym chyba gdyby nie pewność, że nad tymi moimi poczynaniami czuwa ktoś większy ode mnie. Świadomość, że jest ktoś kto nieustannie gotowy jest, aby mi przebaczyć i pomóc wstać nie pozwala mi być obojętnym wobec Niego. Wiem, że On jest moim "cieniem" przy mym boku prawym, że kiedy ja jestem zatwardziały on spogląda na mnie okiem łaskawym. I już nie chcę stąpać po omacku wolę raczej wpatrywać się w Niego i iść śladem tego, który własną krwią wyznaczył mi drogę, abym więcej nie błądził. Wiem, że kiedy naśladuję mojego Mistrza na pewno się nie zgubię. Chcę nieustannie spoglądać w Jego stronę, by upewniać się, że naśladuję Go należycie. Jezus Chrystus moim Panem, a moim szczęściem jest być blisko Boga.

Brak komentarzy: