poniedziałek, 27 października 2008

Marność...


Dziś czytałem natchnione Słowa mędrca żyjącego blisko 3tysiące lat temu. Trafność jego oceny oraz uniwersalność czasowa przesłania, sprawiła, że zdumiony byłem treścią przekazu. Myślą przewodnią było to, że wszystko co doświadczamy, czym się otaczamy jest niewiele warte. Marnością jest pogoń za dorobkiem, marnością otaczanie się sztuką, praca w pocie czoła i gromadzenie skarbów. Wszystko jest marnością. Młody wiek jest marnością, wiek zaawansowany jest marnością...Marność nad marnościami mówi mędrzec. I tylko jedno ma wartość Ps 73,28 "Lecz moim szczęściem być blisko Boga[...]"
Człowiek chce wszystkiego spróbować i będzie szukał okazji do smakowania życia jednak wszystko bez Boga nie wiele jest warte. Dopiero w Bogu wszystko nabiera innego blasku. Człowiek uświadamia sobie swoją pozycję i raduje się z Bożych dzieł. Wdzięczny Bogu chce dla Niego żyć, śpiewać, grać i wie, ma pewność, że to jest radość niezmącona i wieczna... Bogu niech będą dzięki za światło Jego Słowa...

niedziela, 26 października 2008

Dziś zastanawiałem się, który z chrześcijańskich światopoglądów jest najbliżej prawdy? Uważam, że to jest ważne pytanie, gdyż chcę być tam gdzie tej prawdy jest jak najwięcej. Dodam również, że jestem przekonany o słuszności fundamentalnej zasady chrześcijaństwa, którą jest śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa dla naszego zbawienia. Jednakże wyznania chrześcijańskie poselstwo to głoszą w sposób różny dodając do tej prawdy inne rzeczy czyniąc z nich dogmaty wiary. Odpowiedzieć nie jest łatwo, bo jakimi kryteriami się kierować? tradycją wschodnią lub zachodnią czy może treścią Biblii? doprawdy trudno jest się w tym wszystkim połapać dlatego też najpierw odczytywać pragnę Słowo Boże, które jest pożyteczne do nauki...(Tm.3,16).
W swoich rozważaniach wciąż dochodzę do przekonania, że środowiska klasycznie pentekostalne są najbliżej objawionej woli Boga względem człowieka.

piątek, 24 października 2008

Teoterapia

Celowo użyłem tego neologizmu w tytule, aby wyrazić wnioski do których doszedłem dziś koncentrując się na Bogu. Przeżywam okres w swoim życiu, gdy sam zastanawiam się czy nie potrzebuje terapii. Męczy mnie to, że nie wiedzę u siebie cnót, którymi powinien charakteryzować się chrześcijanin tzn. miłości do bliźniego, samo poświęcenia, wyrzeczenia itd. Dziś od samego rana swoje kroki skierowałem w kierunku Boga .W studium Jego Słowa znalazłem pocieszenie i zachętę do brania swojego ciężaru. Relacja ze Świętym Ojcem powoduje, że chce się żyć i cieszyć tą jedyną w swoim rodzaju społecznością z niewidzialnym Bogiem jaką jest modlitwa i lektura Jego Pism Świętych. Bardzo pomocnym dla mnie okazał się też tekst pewnej świeżo zakupionej książki. Jej tytuł brzmi: "Charles i Pryscilla Studd. Żadna ofiara zbyt wielka". Jest to opowieść o metamorfozie jakiej dozanł młody, niezwykle bogaty student z Cambrideg. Człowiek ten zrezygnował ze swojego bogactwa i pozycji społecznej, aby poświęcić się ewangelizowaniu chińczyków na terytorim północnych Chin. Bardzo pouczająca i godna poleceniu lektura ukazująca chart ducha i miłość do Boga, któymi powinniśmy charakteryzować się my wszyscy, którzy nazywamy się chrześcijanami.
Obfity w duchowe doznania poranek jest naprawde terapeutyczny dla zmęczonego sobą samym człowieka. Jezus wiedział co mówi, gdy dał pouczenie: "przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście zmęczeni i spracowani a dam wam odpocznienie"...

środa, 22 października 2008

zainteresowania

Sport, muzyka, film, taniec, akrobatyka itd. Tego wszystkiego i wiele więcej można kosztować jeśli ma się tylko chęci. Od mojego powrotu do pracy minęły trzy tygodnie a moja młodzież już uczęszcza na zajęcia z tańca, strzelectwa, pływania, siłowni, akrobatyki sportowej. Żyjemy w czasach kiedy można rozwijać swoje zdolności w przeróżny sposób.
5% ludzi rodzi się i już wie, po prostu widać to jak na dłoni, że ma talent; drugie 5% odkrywa u siebie talent w ciągu życia, natomiast 90% ludzi odchodzi nie odkrywszy swojego talentu. Smutne, ale wg naukowców prawdziwe. Każdy z nas ma talent i przekonuje się, że moi podopieczni, którzy przez wielu są skreślani na starcie mają olbrzymi potencjał. Ciesze się, że to dostrzegam, bo czuje się zachęcony, aby włożyć więcej serca w pracę, którą wykonuję...

Nie tak dawno temu zaprosiłem mojego przyjaciela ze stolicy do siebie na prowincję. Przyznam, że oczekiwałem jego przyjazdu z niecierpliwością. Jest to jedyny człowiek o którym mogę powiedzieć: "przyjaciel"...I nie chodzi o to, że jestem nietowarzyski, ale o to że nie nadużywam tego słowa. Jednak rzecz nie w przyjaźni tym razem. Chodzi mianowicie o mój stosunek do tego przyjazdu. Posprzątałem mieszkanie, umyłem samochód, zaplanowałem czas, aby nawet przez chwile się nie nudzić. Po prostu oczekiwałem na kogoś szczególnego na kim mi zależy. Nie codziennie się zdarza gościć przyjaciela z daleka. Dziś zastanowiłem się czy czekam tak na mojego Zbawiciela??? Szczerze przyznaje ze moje oczekiwanie pozostawia wiele do życzenia. Widzę już swoje zawstydzenie gdyby taka sytuacja miała miejsce. Ja zajęty swoimi sprawami a mój Bóg odwiedza mnie. Chyba nie zastał by mnie dziś tęskniącego:( Pismo Święte uczy nas żebyśmy tak żyli, jak gdyby przyjście Boga miało nastąpić za chwilę. Muszę nadrobić straty i wyznać Bogu moje zaniedbanie oraz prosić aby pomógł wysprzątać komnatę mojego serca, by nie tylko mógł się tam czuć dobrze jako gość, ale jako lokator:)

piątek, 17 października 2008

Studia


Moja przygoda z edukacją trwa już dosyć długo, lecz dopiero od niedawna zacząłem się uczyć. Wcześniej w okresie podstawówki i technikum moje poczynania edukacyjne polegały na włożeniu najmniejszego wysiłku niezbędnego do przedostania się do następnej klasy. Teraz z przykrością stwierdzam, że straty są nie do nadrobienia, jednak jestem zdeterminowany by podnosić poziom wiedzy. Zatem studiuję i przyznaję, że deficyty wiedzy są niezwykle uciążliwym jarzmem... cóż zatem czynić? poddać się mówiąc, że nie nadaję się do tego, czy walczyć? Wybieram walkę! Mam nadzieję, że owocem tej walki będzie charakterna postać i osobowość człowieka, który swoją wiedzą i zapałem służyć będzie bliźniemu z całego serca...
Boże proszę Cię o wytrwałość w tym do czego mnie powołujesz. Spraw, abym miał świadomość, że mój wysiłek jest miły Tobie i że studia są jedną z form służenia Tobie. Amen

środa, 15 października 2008

Uroki pracy...

Wróciłem po długiej nieobecności do pracy i przyglądam się niektórym ludziom ze zdumieniem. Pracuje w miejscu gdzie powinno się pomagać ludziom a tymczasem pani od socjoterapii nazwała dziś jednego z moich podopiecznych małym ch..em(szczęście, że chłopiec tego nie słyszał)... Z racji mojego zawodu przywykły jestem do najgorszych wulgaryzmów, dlatego też wielkiego wrażenia, to na mnie nie wywarło. Jednak kiedy na biurku owej pani zobaczyłem pismo z gatunku fantasy polecające talizmany, amulety i horoskopy na cały rok załamałem ręce i pomyślałem, że ta zagubiona kobieta prowadzi dzieci w świat mroczny i ciemny sama nie dając im żadnej alternatywy:( . Przykre, ale niestety prawdziwe... wnioski nasówaja sie następujace, albo zrezygnować i założyć fundację i prowadzić zajęcia z ludzmi kompetentnymi, albo samemu głośno mówić o postawach etycznych i dawać przykład nietylko podopiecznym, ale rówież personelowi ośrodka...