piątek, 23 listopada 2007


Mam, ale nie potrafie się tym cieszyć. Dziwne jest to, że czasem do czegoś zmierzam a kiedy już to otrzymuję nie mogę się tym nacieszyć, bo pojawia się coś co zakłóca radość. Tak jest w tym przypadku. Dostałem pracę, której szukałem, a moim życiu pojawiły się kłopoty w relacjach z ukochaną osobą. Praca polega na tym, aby zagubionym w patologicznym labiryncie życia wskazać odpowiednia drogę, natomiast sam nie mogę odnaleźć drogi do wyjścia z kryzysu w związku. Wszystko dookoła się zmienia i mam wrażenie, że wiruje powodując zawrót głowy. Szczęściem moim jest to, że mogę polegać na kimś kto nigdy się nie zmienia. Jest On jak słucha skała pośrodku rozszalałego sztormu.

Panie naprawdę dzięki, że jesteś blisko,
Boże jesteś wieczny i niezmienny,
Jesteś jedynie doskonały i nie potrzebujesz się zmieniać,
Dzięki ci Panie, żeś nie pozostawił mnie samemu sobie, ale przychodzisz z pomocą,
W Tobie me schronienie i pewność zbawienia,
Oddaję się Tobie i pragnę byś mnie prowadził mój Mistrzu, mój Jezu!

piątek, 16 listopada 2007


Droga do Boga - długa droga, droga pełna wyrzeczeń, droga pełna upadków, droga usłana doświadczeniami, ale jednocześnie droga pełna światła, droga do celu, droga prosta, droga mimo, że trudna to radosna. Wstępując na drogę wiodącą do wieczności wstąpiłem w obszar bożego warsztatu, obszar bożego działania. Od chwili podjęcia decyzji wejścia na drogę do Boga oddałem się Bogu z nadzieją, że w Jego rękach będzie mi najlepiej z nadzieją, że teraz jestem bezpieczny. Oddałem się w Jego ręce oczekując, że znajdę tam ciepło i spokój zapominając, że w Jego rękach jestem jak glina w rękach najlepszego garncarza. Jestem wciąż modelowany i kształtowany, abym stał się podobnym do Jego syna, stał się Jego obrazem. Proces kształtowania gliny często jest długotrwały. Garncarz używa siły, aby glinie nadać odpowiedni kształt a im glina bardziej oporna tym więcej siły i więcej czasu potrzeba garncarzowi. Aby naczynie gotowe było do użycia potrzeba jeszcze ognia w którym można je wypalić. Może to brzmieć mało zachęcająco, gdyż z natury człowiek obawia się zmian, szybko się przyzwyczaja i nie chce zmieniać nawyków dających przyjemność. Jednak świadomość tego, że wszystko co się dzieje w moim życiu jest częścią Bożego planu sprawia, że niepowodzenia przestają mnie dręczyć. Chęć zmieniania się na lepsze jest wynikiem kształtowania mojego charakteru. Chcę być gliną podatną na proces kształtowania, ale często podejmuje nietrafne decyzję. Czasem też upadam co wiąże się z tym, że nadane kształty deformują się pod wpływem upadku i wtedy nie podobam się sam sobie a przy tym mam świadomość, że postąpiłem wbrew zamysłom mojego Mistrza. To jednak nie przerywa procesu kształtowania, bo w warsztacie dobrego rzemieślnika wiele jest narzędzi mogących z powrotem nadać mi odpowiedni kształt. Droga do Boga wiedzie przez obszary doświadczeń pomocnych mi do stawania się bardziej podobnym ideałowi, którym jest sam Syn Boży. Chcę być użyteczny dlatego każdego dnia gotowy jestem poddać się Jego dotykowi. Bóg używa różnych narzędzi. Czasem tym narzędziem może być inny człowiek. Żelazo żelazem się ostrzy a człowiek człowieka gładzi. Gdy widzę kogoś w potrzebie, bądź gdy ktoś mi wyrządza krzywdę powinienem przyjąć postawę pełną miłości i odpowiednio zareagować. Innym Bożym narzędziem jest Pismo Święte będące niejako instrukcją na drodze samodoskonalenia. Również modlitwa pomaga mi utrzymać kondycję użytecznego naczynia.

Boże dzięki Ci za to, że mnie nie opuszczasz i pomagasz przetrwać każde doświadczenie.
Że cierpienia i prześladowania jawią mi się jako narzędzia do kształtowania mojego charakteru.
Dzięki Ci, że mam pewność tego, iż mnie nie opuszczasz.
Jesteś światłem na mej drodze. Niech Tobie będzie chwała!!!

poniedziałek, 12 listopada 2007

Poniedziałek a ja dopiero sie biorę do pisania. Wychodzi mój brak systematyczności i konsekwencji. Jednak nie poddam sie tak łatwo i będę pisał mimo przerwy. Nie zamierzam opisywać minionych wydarzeń, lecz koncentrować się na dniu dzisiejszym.
Dziś byłem umówiony na spotkanie z Panią dyrektor Opieki Społecznej zatem na umówione spotkanie wybrałem się i mimo ostrego przeziębienia byłem mocno podekscytowany wiedząc, że zaważą się losy mojej najbliższej przyszłości a może i przyszłości bardziej odległej. Pani dyrektor poinformowała mnie, że chce, abym został pracownikiem socjalnym. Rozmowy na ten temat prowadziłem już wcześniej, ale od dziś jest to pewne, że w moim mieście powstaje nowatorska działalność, której realizatorem będzie moja właśnie skromna osoba. Mianowicie będę streetworkerem co można rozumieć jako pedagog ulicy. Oczywiście ucieszyłem się bardzo na wieść o tym, gdyż właśnie po to się uczę. Chcę pomóc młodym ludziom stawiać kroki ku dojrzałości. Zresztą modliłem się z moją wspaniałą przyjaciółką i dziewczyną zarazem o pracę, zaznaczając, że chciałbym pracę w której będę się mógł realizować. Odpowiedź przyszła dwa dni później w postaci tej właśnie oferty. Czy Bóg nie jest dobry?????
Dziś też miałem niespodziewanych gości. Odwiedzili mnie reprezentanci znanego wszystkim wyznania Świadków Jehowy. Oczywiście chętnie zaprosiłem ich do siebie by porozmawiać, gdyż chętnie rozmawiam z ludźmi o Bogu. Rozmowa nie trwała zbyt długo gdyż, po przedstawieniu swoich przygotowanych wcześniej tematów zadano mi pytanie czy wiem co to jest dobra nowina? Usłyszawszy wcześniej, że dobrą nowiną jest to, że nastanie kiedyś królestwo niebieskie odpowiedziałem, że ja znam inną dobrą nowinę. Odpowiedziałem, że dobrą nawiną jest to, że mamy Zbawiciela, który oddał za mnie życie i zwyciężył nad śmiercią. Na taką odpowiedź widocznie nie byli przygotowani więc śpiesznie zapragnęli zakończyć spotkanie zapewniając, że było bardzo miło udali sie do wyjścia. Na koniec napomnieli też, że jeszcze mnie odwiedzą, ale może w zmienionym składzie. Przyjąłem wyzwanie i zaprosiłem ponownie.
To tyle na dzisiaj choć chciałem jeszcze napisać o ważnych decyzjach jakie podjąłem. Zrobię to przy innej okazji.

czwartek, 8 listopada 2007

Czym jest szczęście? Czy człowiek jest rzeczywiście wolny? Co to jest miłość? Te i wiele innych pytań nie dają mi ostatnio spokoju. Zdaję sobie sprawę, że odpowiedzi na te pytania poszukiwano od zawsze. Wiem też, że co człowiek, to różne rozumienie pojęć wolność, miłość czy szczęście. Ja sam nie odnalazłem jeszcze odpowiedzi, choć pewnie nie mało mógłbym powiedzieć na temat każdego z tych pojęć. Przekonuje się, że człowiek błądzi i trudno mu zrozumieć otaczającą rzeczywistość. W obliczu mnogości poglądów, systemów filozoficznych, wyznań wiary-człowiek chyba ma dwa wyjścia: albo nie zawracać sobie głowy rozważaniem istoty bytu, albo któryś z istniejących poglądów przyjąć za swój. Oczywiście można próbować łączyć światopoglądy(co robi prawie każda sekta), bądź wymyślić swój własny i np: wierzyć, że wszystko to iluzja a rzeczywistością jest różowy słoń, z którym wszyscy się zjednoczymy.
Dziś zetknąłem się z jedną stroną internetową, która zachęcała odwiedzających do wpisania się na listę tych, którzy wyznają taki a nie inny światopogląd. Lista dotyczyła wyznawców ateizmu. Zdziwiło mnie to, że ludzie, którzy nie przyznają się do wiary w żaden transcendentny byt zachęcają do wyznawania pewnych poglądów. Niewierzący w Boga sami bliscy są stworzenia własnego wyznania. Nie zdziwiłbym się gdyby zaproponowali niedługo własny dekalog rozpoczynający się od słów: nie ma żadnego boga...Ludzie ci skazani są na stworzenie własnych dogmatów(negujących istnienie transcendentnej rzeczywistości) i w efekcie dojdą do przekonania, że ostateczną i największą wartością jest jednostka. Ta natomiast zagubiona w świecie światopoglądów wciąż będzie poszukiwała prawdy o sobie. Tworzy się błędne koło. Można by powiedzieć, że dlatego właśnie człowiek wymyślił Boga, aby łatwiej mu było znaleźć swoje miejsce w rzeczywistości. Ja natomiast twierdzę, że dlatego Bóg dał się odnaleźć. Bóg Stworzyciel pozwala doświadczyć siebie samego i nie pozostawia człowieka w otaczającej ciemności, ale sam wskazuje światło tym, którzy szczerze starają się Go odszukać.
Ateistów szanuję natomiast za to, że zdobyli się na odwagę wyjść poza ramy narodowych czy rodzinnych tradycji i starają się poznać rzeczywistość. Wątpliwości są rzeczą ludzką. Problem jest tylko taki, że często ludzie ci są tak mocno przekonani o swoich racjach iż sprawiają wrażenie nieomylnych. A nieomylny jest tylko Bóg. Poza tym człowiek to nie tylko logiczny umysł a wiara jest raczej wynikiem duchowej aktywności(i tylko człowiekowi właściwej) ludzkiej istoty. Wiara jest często irracjonalna i stoi w sprzeczności z logiką.
O Boże dzięki Ci za to, że dałeś mi się odnaleźć.
Za to że zajaśniałeś na drodze mego życia wskazując mi właściwą stronę.
Dzięki Ci za to, że nie pozostawiasz szukających Ciebie bez odpowiedzi.
Dzięki Ci bo nie musiałeś mnie zbawić, ale Twoja miłość przyprowadziła Cię na krzyż.
Jesteś Święty a mimo to chcesz mnie grzesznika oczyścić i powołać do wiecznej przygody z Tobą.
Boże dzięki Ci, że kształtujesz mnie każdego dnia, wskazując że miłość i poświęcenie mają być moim mottem.
Trzymaj mnie w swoim ręku, bo moim szczęściem jest być blisko Boga.

wtorek, 6 listopada 2007

Każdy dzień przynosi sposobność do nauki czegoś nowego. Wygląda na to, że dziś będzie to nauka najmniej atrakcyjna a więc typowo książkowa. Chcę się uczyć i nabywać doświadczeń, ale jestem na tyle niespokojną duszą, że trudno mi usiedzieć cały dzień przy książkach. Chciałbym dziś coś zrobić czego jeszcze do tej pory nie robiłem, ale zważywszy na moje ograniczone środki, jak również warunki pogodowe a przede wszystkim obowiązki, chyba nic z tego nie wyjdzie. Cóż, pozostaje mi zrobić sobie kawę i zanurzyć nos w książki. Ale i tak jestem wdzięczny Bogu za to, że mam dobre warunki do nauki. Jest ciepło(choć za oknem wieje i pada) z głośnika dobywa się przyjemny chill out a w powietrzu unosi się aromatyczna woń świeżo zaparzonej kawy.

poniedziałek, 5 listopada 2007

Dziś dostałem propozycję objęcia stanowiska kierownika sklepu żeglarskiego. Cieszę się, że ludzie dostrzegają mój potencjał i chcą w jakiś sposób zainwestować we mnie. I choć sprzedawanie kompasów na pewno jest ciekawym zajęciem, to mnie interesuje jednak, aby być "kompasem" wskazującym właściwy kierunek, tym którzy zagubili się we mgle codziennych problemów:-). Dlatego też czekam na propozycję pracy z Ośrodka Pomocy Społecznej.

Wyrażam

Jak zwykle bywa na początku każdej drogi, brakuje trochę pewności siebie, tak i ten blog trochę mnie onieśmiela. Nie wiem jeszcze o co chodzi w prowadzeniu tego rodzaju działalności internetowej nie mniej jednak idąc z duchem czasu podejmuje wyzwanie. I choć pisanie nie jest moja mocna stroną to postanowiłem dzielić się moimi życiowymi doświadczeniami jak i refleksjami rodzącymi się z łona zwykłych codziennych zmagań. Dowiedziałem się również, że blog jest rodzajem pamiętnika i chyba to właśnie skłoniło mnie ku temu, aby rozpocząć pisanie.
Pisanie pamiętnika rozpoczynałem już ze dwa razy i za każdym kończyłem po kilku dniach bazgrania piórem. Tym razem nie zaczynam pisać, aby pisać, lecz aby pomóc sobie w pracy nad własnym charakterem. Uważam, że szczere opowiadanie(nawet gdyby nikt nie miał tego czytać) o swoich życiowych perypetiach skłoni mnie do baczniejszego dobierania czynności składających się na repertuar codzienności. Fajnie by było również popracować nad stylem pisania. Tak więc blog będzie również pewnego rodzaju poprzeczką postawioną przeze mnie, by kształcić umięjętności posługiwania się słowem.
Jeszcze jedną i chyba najważniejszą kwestią podjęcia przeze mnie tego rodzaju czynności jest chęć wyrażania najbardziej intymnego a więc duchowego wymiaru mojej egzystencji.